á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Jakoś tak wyszło, że przeważnie czytam książki, w których narrator lub główny bohater to osoba w wieku dwudziestu paru lat, z którą z racji wieku, mogę się identyfikować. Rzadko więc mam styczność z bohaterami 50+ jak było właśnie w przypadku "Jednostki". Sama nie wiem czemu, ale często czuję przez to taki lekki strach, że nie będę potrafiła zsynchronizować się z taką postacią. Tutaj jednak nie miałam z tym najmniejszego problemu. Nasza główna bohaterka Dorrit była na prawdę świetną przewodniczką po Jednostce, w której przebywała. Poznajemy ją w momencie, kiedy sama musi udać się do tego miejsca, gdyż zgodnie z miejscowym prawem jako iż nie ma dzieci, staje się osobą zbędną na świecie. Może się przydać dla społeczeństwa tylko oddając się różnym badaniom, które mają pomóc potomności, lub ostatecznie oddając swoje organy na rzecz chorych osób, co koniec końców doprowadzi ją do śmierci. Autorka bardzo autentycznie ukazała to, że choć Dorrit wie, jaki los ją czeka to jednak trafiając do Jednostki odczuwa oczywisty strach i niepokój związany ze swoim losem.Dalej jednak ukazuje zmianę jaka w niej zachodzi na przestrzeni tego czasu, który spędza już w ośrodku. Okazuje się bowiem, że społeczeństwo ludzi zbędnych jest całkowicie inne od tego, jakie możemy znać z autopsji. Ludzie ci są niesamowicie serdeczni i życzliwi - śmiało można powiedzieć, że wszyscy traktują się tam niczym jedna wielka rodzina. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ dla Zbędnych takie miejsce jest niczym raj na ziemi - w końcu po tych wielu latach poczucia odtrącenia od zwykłego społeczeństwa trafiają do miejsca, w którym w końcu czują się jak u siebie. Tym bardziej więc przygnębiające jest to, że wystarczy chwila, a naszego najlepszego przyjaciela z Jednostki, czy nawet naszej miłość może zabraknąć. To jednak norma w takim ośrodku.
Ninni Holmqvist fantastycznie wykreowała i przedstawiła czytelnikowi swoją wizję świata, który mógłby mieć miejsce tak na prawdę już teraz. Wszystko, co dzieje się bowiem w książce ma miejsce w teraźniejszości. Nie jest to żadna wizja przyszłości - to wszystko dzieje się tu i teraz. Autorka miała świetny pomysł i duży plus dla niej za to, że umiała ten pomysł bardzo dobrze wykreować. To, co spodobało mi się w książce z perspektywy technicznej, to podzielenie całej historii na pewne etapy - tj. moment kiedy Dorrit trafia do jednostki i stara się przywyknąć do swojego nowego, lecz jakże krótkiego życia, dalej część, kiedy kobieta zaakceptowała to gdzie oraz kim jest i czuje się w takiej społeczności wręcz fenomenalnie, itp. Przez co świetnie możemy dostrzec te wszystkie fazy, który miały miejsce w przypadku jej osoby i które w zasadzie dotyczyły każdego nowo przybyłego zbędnego do jednostki. Bardzo dobrze można było zaobserwować tutaj zmiany psychologiczne, które dodawały całości autentyczności.
Co mogę więcej powiedzieć? Na prawdę nie spodziewałam się tego, że tak bardzo wciągnę się w całą tą historię zawartą w "Jednostce". Nie sądziłam, życie wszystkich bohaterów, a zwłaszcza Dorrit tak mnie zaabsorbuje i że będę wszystko co jej dotyczy przeżywać wspólnie z nią z takim zaangażowaniem. Dodatkowo ta wizja świata, gdzie czasami przez zwykły przypadek (bo się nie zakocha, nie znajdzie swojej drugiej połówki i przez to nie będzie miał dzieci) człowiek może stać się kimś zbędnym, niepotrzebnym dla społeczeństwa niesamowicie mnie przeraziła. Zagłębiając się w "Jednostkę" i poznając dokładnie bohaterów czułam jedną wielką niesprawiedliwość. Nie wyobrażam sobie, jak można decydować o ludzkim życiu właśnie w ten sposób.
Także kończąc oczywiście nie zostaje mi nic innego, jak tylko polecić wam tą książkę! Jestem przekonana, że ta z pozoru niewinna książeczka u niejednego z was wywoła takie emocje, jak to było w moim przypadku!